poniedziałek, 1 listopada 2010

„Delta Force”, czyli „Dobrze się bawisz, Rangerze?”

O Delcie

Delta Force to elitarna jednostka komandosów stworzona do działań antyterrorystycznych na całym świecie. Została utworzona przez pułkownika Charlesa Beckwitha w 1977 roku na wzór brytyjskiej SAS. W skład jednostki wchodzą żołnierze różnych formacji. Przydział do jednostki następuje po ostrej selekcji, a następnie specjalistycznym przeszkoleniu. Delta Force uchodzi za jedną z najlepiej wyszkolonych formacji sił specjalnych na świecie.


O Autorze
Eric Haney był wśród jednej z pierwszych grup komandosów, którzy pozytywnie przeszli selekcję do Delty i współtworzyli tą jednostkę (brał udział w tworzeniu taktyk stosowanych przez oddział).  Z tego też powodu uznaje się go za jednego z członków – założycieli Delty. Po szkoleniu Eric Haney stał się operatorem Delta Force (tak nazywani są członkowie oddziału). Określenie „członek – założyciel”  jest czasami krytykowane, gdyż część komentorów uważa, że jedynym założycielem oddziału był twórca jednostki i pierwszy dowódca – płk. Beckwith.

Przez niemal 10 lat autor brał udział w operacjach Delta Force, uwalniał zakładników, chronił VIP-y, brał udział w akcjach na Bliskim Wschodzie i w Ameryce Łacińskiej. Po przejściu na wojskową emeryturę Haney pracował jako niezależny konsultant do spraw bezpieczeństwa, prowadził szkolenia dla sił wojskowych i policyjnych poza granicami USA, był negocjatorem podczas porwań. Po 11 września 2001 roku zaczął się pojawiać w mediach jako konsultant do spraw wojskowości i terroryzmu.

O książce
Trzeba przyznać autorowi, że książka jest napisana w prawdziwie wojskowym stylu. Haney konkretnie i rzeczowo prowadzi czytelnika przez lata swoich doświadczeń jako członka oddziału Delta. Język którego używa przy pisaniu jest precyzyjny jak chirurgiczne cięcie, nie pozostawia wątpliwości, ani niedomówień co do tego, co autor chciał przekazać czytelnikowi.

Niewątpliwym plusem książki jest to, że autor skupia się w książce tylko na tym czego sam doświadczył. Cały czas opowiada nam o tym co sam widział i przeżył. Ta relacja z pierwszej ręki to największa zaleta książki. Pełen podziwu jestem dla świetnej pamięci Haneya. Selekcja do Delty, jego przeżycia i wrażenia są oddane tak dokładnie, że wprost samemu można poczuć wysiłek jak włożył w to doświadczenie. Sądząc z emocji oraz z tego jaką część książki zajmuje opis testów jakie przeszedł autor, aby dostać się do oddziału, było to jedno z najważniejszych przeżyć w jego życiu. Również misje które uznał za ważne opisał szczegółowo i precyzyjnie. Dla kogoś kto chce poznać Deltę trochę bliżej książka jest świetnym źródłem informacji.

Autor nad pewnymi rzeczami potrafi się rozwodzić przez kilkanaście (a nawet kilkadziesiąt) stron, przykładem choćby wspominana już selekcja, której opis zajmuje lwią część książki. Inne kwestie traktuje tymczasem po macoszemu – na przykład swoją pierwszą misję w Bejrucie, gdzie ochraniał ambasadora USA. Dwa i pół miesiąca pracy streścił ledwie na kilku stronach, gdzie w telegraficznym skrócie oddał specyfikę tego zajęcia.

W swojej książce Haney nie szczędzi gorzkich słów „ważniakom znad Potomaku”, określając ich jako „niepewnych”. Krytykuje brak ich zdecydowania i wahanie przy podejmowaniu decyzji. Przytyki spotykają także „biurkowych”  oficerów, którzy sami nie „wąchając prochu” gotowi są wysyłać żołnierzy Delty na pewną śmierć. Ceni sobie za to zasady Delty, które mówią, że operatorzy dostają zadanie do wykonania, ale sami decydują o tym jak to zadanie zostanie wykonane.

W beczce miodu nie zabrakło niestety i łyżki dziegciu. Wydawca, trochę na własne życzenie, podkłada sobie nogę przy publikacji tej niewątpliwie wartej uwagi pozycji. Podczas korekty przepuszczono całą masę literówek. Nie polując na nie w jakiś specjalny sposób zauważyłem ich co najmniej dwie dziesiątki. Takie drobiazgi psują odbiór, odwracają uwagę od treści, rozpraszają. Szkoda że przez takie „szkolne” błędy książka ciut traci.

Informacje na temat autora pochodzą z Wikipedii.

Brak komentarzy: