poniedziałek, 25 października 2010

Dziękuję Panie Kaczyński

Ostatnimi czasy widzowie rodzimej sceny politycznej podzielili się (uogólniając) na dwa obozy – zwolenników i przeciwników Jarosława Kaczyńskiego. Osób obojętnych wobec tej postaci ani nie widać, ani nie słychać, więc można założyć, że jest takowych raczej niewielu. Pan Prezes idealnie wprost spolaryzował odbiór własnej osoby w społeczeństwie.


Zwolennicy p. Kaczyńskiego używają zwykle tych samych co on argumentów o patriotyzmie, służalczości władz wobec Rosji, PRL-owskich metodach działania obecnego rządu itp. Przeciwnicy zaś mówią o skłonność do waśni Prezesa, podważaniu podstaw demokracji, syndromie „oblężonej twierdzy” itd, itp…

Tymczasem „syndrom Jarosława Kaczyńskiego” to istny papierek lakmusowy opisujący jakość i mechanizmy działania współczesnej polityki. Doświadczenie przebiegało tak: w bardzo krótkim czasie Prezes PiS z wojowniczego przywódcy partii (przed Smoleńskiem) przedzierzgnął się w miłującego pokój proroka głoszącego zakończenie „wojny polsko – polskiej” (kampania prezydencka), by znów przeoblec się w wojownika niszczącego ogniem i mieczem swoich wrogów i czasem sojuszników (po przegranej kampanii).

Wszystkie te nagłe zwroty o 180 stopni pokazują nawet niedowiarkom, że dzisiejsza polityka nie ma na celu tego co mówi, że ma. Bo mówi wiele, o patriotyzmie, miłości ojczyzny, poświęceniu się rodakom, staraniach o ich dobro i tak dalej. Tymczasem robi co innego, liczy się aktorstwo nastawione na skutek przeliczany na ilość miejsc w parlamencie (które z kolei przekładają się na kolejne miejsca w rządzie i dalej w firmach itd.).

Współczesna polityka robi wszystko żeby nabrać widzów i wmówić im, że te wszystkie „szopki” są dla ich dobra, a nie własnego stołka. Współczesny polityk to „zwierzę”, które nie potrafi żyć poza „rykowiskiem” i dla utrzymania się tam zrobi wszystko, zaprzeczy sam sobie o ile będzie to zgodne z jego interesem (ewentualnie interesem jego partii, ale skoro partia na tym zyska to i on też, więc wychodzi na to samo).

Za ten właśnie klarowny i przejrzysty przykład czym jest dziś polityka i ile są warci politycy chcę podziękować. Dziękuję również za odwagę, większość naszych przedstawicieli lawiruje z większym lub mniejszym sprytem by tej prawdy o scenie politycznej nie pokazać, wreszcie znalazł się ktoś, kto z otwartą przyłbicą pokazał jak to działa.

I dlatego: dziękuję.