poniedziałek, 28 września 2009

Free Polański

Przez media wielu krajów przetacza się właśnie dyskusja na temat aresztowania w Szwajcarii Romana Polańskiego. Jak już pewnie wszystkim wiadomo aresztowano go na podstawie listu gończego wystawionego przez Stany Zjednoczone ponad 30 lat temu. Polański poszukiwany jest za gwałt na 13-latce, obecnie ponad 40-letniej kobiecie.


Tyle wiadomo na pewno. Mniej lub bardziej pewne jest jednak, że nie był to gwałt w dosłownym rozumieniu tego słowa, czyli  zmuszanie fizyczne, czy psychiczne do stosunku seksualnego. Małolata w końcu nie trafiła do willi Jacka Nicholsona przypadkiem. W relacji oskarżonego oraz osób przebywających w tym czasie w willi Jacka dziewczynka tam trafiła sprowadzona przez matkę na – oficjalnie – sesję fotograficzną. Podobno (bo wciąż poruszamy się w mętnej wodzie domysłów, zeznań świadków publikowanych przez prasę, itd) stosunki seksualne, które odbyła Samatha z Polańskim nie były jej pierwszymi kontaktami fizycznymi.
Dodatkowo, nieprzyjemnego smaczku tej historii dodaje fakt, że w roli rajfurki wystąpiła matka dziewczyny, pragnąca zapewnić jej start do kariery. Bo o ile jeszcze można wierzyć w naiwność dziecka, to matka musiała być wszystkiego w pełni świadoma. Sprawa nie jest więc ani prosta, ani jednoznaczna, ciężko tu stwierdzić kto jest czarnym, a kto białym charakterem.

Oczywiście sytuacja w której dziecko (bo 13-latka ewidentnie jest dzieckiem, choćby nie wiadomo jak była rozwinięta fizycznie) zostaje samo na noc w towarzystwie obcych, dorosłych mężczyzn w dość dwuznacznej sytuacji, w ogóle nie powinna się wydarzyć. Po prostu nie wyobrażam sobie bym zgodził się na taką sytuację jako rodzic. Sam Polański – czego nie ukrywał – wiedział o tym w jakim wieku jest dziewczyna i mimo wszystko odbył z nią stosunek płciowy. Takiej sytuacji również – jako mężczyzna sobie nie wyobrażam. Polański nie powinien swoich chuci zaspokajać w taki sposób.

Potrafię za to zrozumieć czemu Polański uciekł ze Stanów, w sytuacji nagonki medialnej, przy sędzim prowadzącym show zamiast rozprawy, po prostu nie wytrzymał nerwowo i uciekł. Oczywiście gdyby reżyser był odrobinę rozsądniejszy to nie musiałby przez trzy dekady uciekać przez karą. Gdyby w ogóle pomyślał to nie poszedłby do łóżka z dzieckiem, choćby dziewczyna go zachęcała. Gdyby już po ugodzie w sądzie zaczął myśleć to nie przerywałby wyznaczonego mu wyroku 90 dni więzienia i nie dałby się sfotografować w trakcie zabawy w towarzystwie młodych kobiet. Gdyby… pewnie tych „gdyby” można wymienić jeszcze sporo, a spełnienie choć jednego z nich dałoby Polańskiemu spokój.

Jakie więc konsekwencje poniósł Polański? Trzydzieści lat unikania amerykańskiego prawa na pewno pozostawia ślad na psychice. Mimo sławy, popularności i pieniędzy pewnie gdzieś w podświadomości wciąż czuje się on uciekinierem, banitą. W końcu od tego czasu nie udało mu się zrobić filmu na miarę „Chinatown”, czy „Dziecka Rosemary”, nigdy już nie osiągnął takiego poziomu reżyserskiego geniuszu. Nie, nie zapominam o Oskarze za „Pianistę”, to oczywiście dobry film, ale nie genialny, sprawne rzemiosło prowadzone mistrzowską ręką, ale nie ma w nim tego ziarnka geniuszu.

Podsumowując mój wywód, uważam że sprawę Polańskiego należy zakończyć definitywnie. I to – moim zdaniem – z korzyścią dla niego. W mojej opinii ukarał się sam za nie panowanie nad swoimi chuciami wobec nastoletniej lolitki. Ukarał się losem banity, obciął sobie skrzydła jako twórca, z mistrza sam zrobił z siebie wyśmienitego, ale jednak rzemieślnika. Dlatego powtarzam za wieloma: Free Polanski

Prasa publikuje ówczesne zeznania oskarżonego i ofiary:
Wersja Samanthy
Wersja Polańskiego