wtorek, 9 czerwca 2009

Europoseł z "Zatoki Piratów"

Według nieoficjalnych jeszcze wyników głosowania do Europarlamentu, szwedzka Partia Piratów, sprzymierzeniec serwisu „The Pirate Bay”, uzyskała w głosowaniu około 7 proc. wszystkich głosów, co daje jej jeden mandat. Jakie to może mieć konsekwencje?

Młodzi Szwedzi zaczęli gremialnie zapisywać się do Partii Piratów po wyroku jaki zapadł w kwietniu tego roku przeciw twórcom serwisu The Pirate Bay”. W ciągu kilku miesięcy partia zyskała kilkadziesiąt tysięcy członków. Siłą partii są ludzie młodzi, do 30. roku życia. To oni właśnie nie zgadzają się z obecnym restrykcyjnym prawodawstwem dotyczącym praw autorskich. Partia Piratów błyskawicznie postanowiła wykorzystać poparcie i wystartowała do właśnie zakończonych eurowyborów.

Od strony politycznej jeden głos w Europarlamencie liczącym 785 posłów znaczy niewiele. Jednak ten mandat ma ogromne znaczenie psychologiczne. Partia Piratów udowodniła, że potrafi działać sprawnie, zdecydowanie i równocześnie skutecznie. Sukces jest tym większy, że kilka lat temu, gdy partia powstawała nikt nie wróżył jej długiego żywota. Teraz, gdy PP weszła na polityczne salony trzeba będzie się z nią liczyć.