niedziela, 5 kwietnia 2009

Koncentrat marzeń

W 1997 roku Henryk Dederko nakręcił dokument o firmie Amway pt. „Witajcie w życiu”. Od tego też roku, film nie był jeszcze oficjalnie rozpowszechniany, gdyż Amway zaskarżyła autorów produkcji o naruszenie dóbr osobistych korporacji. Do dziś toczą się w sądach różnych instancji procesy, które uniemożliwiają pokazanie filmu szerokiej publiczności. Dlatego właśnie produkcja ta stała się najbardziej znanym „półkownikiem” po przemianie ustrojowej w Polsce.


Na czym polega działalność Amway? Metodą na sukces  korporacji okazało się stworzenie sieci sprzedaży bezpośredniej. Po prostu werbuje się osoby, które werbują kolejnych ludzi, którzy werbują następnych i tak dalej. Równocześnie  wszyscy zwerbowani kupują firmowe produkty i materiały szkoleniowe, a także sprzedają je znajomym. Proste i skuteczne. Produkty są koncentratami o wysokiej wydajności, ale i równie wysokiej cenie.

O filmie mimo jego problemów (a może właśnie dlatego) wciąż się mówi. Obrósł legendą, mimo że mało kto go widział. W prasie pojawiały się spekulacje, że przyczyną blokady filmu jest nie wzmiankowane naruszenie dóbr firmy, ale działanie prewencyjne mające na celu uniemożliwienie poznania przez społeczeństwo metod rekrutacji i kierowania szeregowymi pracownikami korporacji. Uważa się, że proces pomiędzy twórcami, a korporacją to spór o granice wolności słowa i swobodę wypowiedzi.

Wychodząc ze znanego powiedzenia, że „jeśli czegoś nie ma w internecie to nie istnieje” – postanowiłem poszukać filmu. Szybko przekonałem się, że dokument ma „drugie życie” w globalnej sieci. Można go znaleźć wśród torrentów, udało mi się znaleźć film opublikowany na ftp. Nie czekając długo, rozpocząłem seans. Jakość filmu przypomniała mi „stare, dobre czasy”, gdy w „drugim obiegu” na zużytych kasetach VHS oglądało się w latach 80-tych największe zachodnie produkcje filmowe. Łza się w oku kręci. Do rzeczy jednak.

Czym zgrzeszył Dederko, że jego film trafił na kilkanaście lat do lamusa? Treścią dokumentu są przede wszystkim fragmenty firmowych meetingów, szkolenia nowych adeptów i wypowiedzi dystrybutorów Amwaya. Praktycznie brak jakiegoś zewnętrznego odautorskiego komentarza. Dederko w produkcji posługuje się montażem, aby przekazać swoje przesłanie.

Pierwsze co rzuca się w oczy podczas oglądania filmu, to ciągłe mamienie ludzi ich przyszłym bogactwem. Nikt tu nie ma wątpliwości, że pieniądze tylko czekają, aby je zarobić. Sukces materialny jest najważniejszym celem. „Pewien człowiek w Afryce znalazł 950 osób i stworzył sektę. Namówieni przez niego – wszyscy wypili truciznę. Jeżeli on znalazł 950 osób gotowych do popełnienia samobójstwa, to czy wy nie jesteście w stanie znaleźć trzech osób gotowych by zarobić wielkie pieniądze?” – taką mniej więcej historię opowiada jeden z prowadzących wykłady dla „amway’owców”.

Każdy członek korporacji musi mieć obowiązkowo marzenia. Nie takie zwykłe, ale wielkie. Im bardziej nierealne tym lepsze, z jednym jednak zastrzeżeniem – muszą być materialne, nic innego nie jest godne uwagi. Aby je spełnić trzeba oczywiście ciężko pracować. Amway „daje gwarancję”, że osiągnie się sukces, wystarczy tylko chcieć. Ba, korporacja ma dowody na poparcie swoich słów! Każdy pracownik korporacji musi kupować materiały szkoleniowe, w których ci, którzy już odnieśli sukces, opowiadają jak doszli do spełnienia swoich marzeń. Do tego każdy zmuszony jest do przeprowadzenia „autoindoktrynacji”: „Mam bogatą osobowość. Mam unikatową osobowość Amwaya. Jestem wspaniały, zdrowy i pozytywny. Będę pracować. Jestem entuzjastyczny. Inni ludzie będą chcieli być tacy jak ja. Ludzie będą mieli lepszy dzień, bo mnie dzisiaj spotkali. Jestem biznesmenem i mam rosnący biznes Amwaya. Kocham siebie i ludzi. Muszę wyglądać, jak święty, muszę być szczęśliwy. Proszę, aby moje marzenie nie umarło” – mówi jeden z bohaterów filmu z uśmiechem na stałe przyklejonym do twarzy.

„Witajcie w życiu” to film o mechanizmach korumpowania ludzkiej duszy. Ktoś, kto wejdzie do korporacji nie może w niej być „półgębkiem”, musi należeć do niej całym sobą, duszą i ciałem. Bezkrytycznie wierzyć we wszystko co mówią mu ludzie stojący wyżej w hierarchii. W zamian dostaje obietnicę „raju”, zagwarantowaną słowem tych, którym już się udało. „Raj” to oczywiście obietnica wielkiego bogactwa. Poddanie się praniu mózgu w zamian za spełnienie  marzeń, oczywiście tych materialnych, bo innych mieć nie warto.

Film Dederki jako dokument nie jest doskonały, po obejrzeniu całości, z czystym sumieniem można powiedzieć, że nie jest również obiektywny, ukazuje tylko jedną stronę medalu. Jednak reakcja korporacji, która zamiast podjąć dyskusję woli blokować publikację filmu daje dużo do myślenia.

Medialna blokada filmu nie do końca okazała się skuteczna. Proces w tej sprawie odbił się szerokim echem w mediach powodując duże zainteresowanie publiczności. Dzięki medialnemu szumowi wokół produkcji, „Witajcie w życiu” jest wciąż obecne w debacie publicznej, zaś sam dokument łatwo dostępny w internecie dla każdego zainteresowanego.

Brak komentarzy: