sobota, 4 grudnia 2010

Rzeczpospolita Babska?

W miniony piątek Sejm przegłosował projekt tzw. ustawy „parytetowej”. Zgodnie z tekstem tego aktu prawnego na listach wyborczych będzie musiało znaleźć się nie mniej niż 35 procent kobiet jak i mężczyzn.

Szczerze mówiąc nie jestem zaskoczony wynikiem sejmowego głosowania w sprawie parytetów. Żałuję jedynie, że głosy rozsądku posłów z PiS oraz kilku posłów z PO zostały zagłuszone przez demiurgów partyjnych szukających dodatkowych głosów w wyborach dla swoich partii u kobiet.



Wiara w to, że zwiększając ilość miejsc dla pań na listach wyborczych zwiększy liczbę posłanek w ławach sejmowych jest moim zdaniem naiwna. Panie i dziś przecie mogą startować w wyborach, ba nawet startują, inne panie biorą udział w głosowaniu, a jakie są wyniki tego głosowania możemy się przekonać co cztery lata. Wierzę, że najbliższe wybory pokarzą skuteczność takich sztucznych restrykcji, a raczej jej brak. Uważam, że procent posłanek w Sejmie nie zmieni się na plus w jakimś znacznym stopniu. Sytuacja jest podobna do przymusu jazdy na światłach przez cały rok, statystyki wypadków nie spadły.

Dzieje się tym czasem coś gorszego. Głosując za tą ustawą nasi przedstawiciele pokazali nam  jedną rzecz. Rzecz, która była już wcześniej jasna, ale nigdy nie powiedziano tego tak oficjalnie. Chodzi mianowicie o to, że słowo „demokracja” jest tylko pustym frazesem bez poparcia w czynach. Wprost przeciwnie nawet, posłowie przegłosowują przepisy przeciwne demokratycznej równości obywateli kraju. Zatoczyliśmy koło i znów mamy socjalizm. A może nigdy od niego nie odeszliśmy?

Na koniec chciałbym wykorzystać dobry moment i zaproponować posłom głosowanie nad jeszcze jednym parytetem. Chodzi mianowicie o parytet wysokości IQ. Proponuję ustawę która gwarantowałaby nam co  najmniej pięćdzisięcioprocentową reprezentację posłów o IQ nie mniejszym niż 110 punktów. Tak, zdaję sobie sprawę z naiwności tej propozycji. Skąd my weźmiemy tylu bystrzachów?

Brak komentarzy: