poniedziałek, 31 marca 2008

Jurajskie warownie: Bydlin

Pierwsza tej wiosny ciepła, słoneczna niedziela skłoniła mnie do wycieczki na Jurę. Celem wyprawy została mała, zagubiona wśród jurajskich wzgórz warownia w Bydlinie. Zapraszam do zwiedzania.

Nigdy wcześniej nie byłem w Bydlinie i przyznaję ze wstydem, że choć w okoliczne zamki zwiedzałem już kilka razy, to ta akurat warownia umknęła mojej uwadze. Szukając celu pierwszej wiosennej wyprawy w tym roku znalazłem w internecie informacje o tym miejscu i już wiedziałem gdzie skieruję swoje kroki.

Bydlin jest małą, trochę zapomnianą, cichą i spokojną miejscowością na Jurze. Jego początki sięgają XII wieku, a źródła mówią, że kiedyś wieś i znajdująca się na wzgórzu warownia były ważnym elementem sieci granicznych fortyfikacji, strzegących naszych granic. Niektóre źródła podają, że na przełomie XIV i XV wieku Bydlin uzyskał prawa miejskie. Niestety, w początkach XVI w. utracił je, zaś przyczyny tego nie są znane.

Warownia w Bydlinie stoi na uboczu wsi, na gęsto porośniętym drzewami wzgórzu. Łatwo tam trafić, gdyż u stóp wzgórza, po drugiej stronie drogi, znajduje się cmentarz. Według Wikipedii zamek został zbudowany w XIV wieku przez rycerza Niemierzę herbu Strzała, ówczesnego pana tych okolic. Zameczek był trudny do zdobycia, gdyż strome wzgórze dodatkowo otaczały z trzech stron bagna. Umieszczona u stóp zamku tablica informacyjna wspomina, że jednym z właścicieli fortecy był nieślubny syn Kazimierza Wielkiego.

W XVI wieku ówcześni właściciele zamku – Bonerowie (inna pisownia nazwiska Bonarowie), których spotkaliśmy już w opowieści o zamku w Smoleniu i których w naszych jurajskich wycieczkach spotkamy jeszcze nie raz, przebudowali warownię na kościół katolicki. Około roku 1570 Jan Firlej, będący właściciel tych okolic, będąc pod wpływem reformacji przemienił kościół w zbór ariański. Dwadzieścia kilka lat później jego syn Mikołaj przywrócił budynek na łono Kościoła katolickiego.

Wielka historia przetoczyła się przez te okolice w 1655 roku, kiedy idący na Częstochowę Szwedzi pod dowództwem generała Mullera zniszczyli kościół. Choć w I połowie XVIII wieku kościół został odbudowany przez Męcińskich, nigdy już nie odzyskał dawnej pozycji i z czasem został opuszczony. Po raz ostatni historia przypomniała sobie o tym miejscu w trakcie I wojny światowej. W 1914 roku wokół ruin zamku miało miejsce zgrupowanie IV i VI batalionu piechoty I Brygady Legionów Polskich, zaś na polach wokół wsi legioniści stoczyli bitwę z wojskami carskimi. Polegli tu legioniści złożeni zostali w zbiorowej mogile na leżącym u stóp zamkowego wzgórza cmentarzu pod siedmiometrowym, kamiennym krzyżem.

Przechadzając się wśród resztek zameczku – kościoła trudno już znaleźć klimat czasów jego świetności. Przemianowanie warowni na kościół, jego wielokrotne przebudowy a także dokonane zniszczenia, zatarły jego pierwotne kształty. Patrząc na zręby murów próbowałem zmusić wyobraźnię do przedstawienia wyglądu okolicy w czasach, kiedy zamek bronił granic młodego państwa polskiego, mając baczenie na całą okolicę. Dziś pozostało tu ciche i senne miejsce, gdzie pędzący wśród zgiełku codzienności mieszczuch może znaleść dla siebie chwilę spokoju i zamyślenia.

Źródła:
Wikipedia
Jura.art.pl





Brak komentarzy: